piątek, 29 listopada 2013

Sprzedaż długów



Wierzytelności po bezskutecznej egzekucji komorniczej wystawia na sprzedaż wiele banków i firm telekomunikacyjnych. Cieszą się one równie dużym zainteresowaniem, co wierzytelności młodsze, bez postępowania sądowego. Sprzedaż takiego długu jest bardzo dobrą alternatywą dla własnych czy zleconych działań. Długi z umorzoną egzekucją komorniczą są zwykle spisywane z bilansu wierzyciela, co jest istotnym argumentem przemawiającym za sprzedażą. Czasami warto wycenić je nawet na symboliczną złotówkę – dzięki temu powstają zyski nadzwyczajne, co pozytywnie wpływa na wyniki.

Duża zaleta sprzedaży długu to szybki wpływ środków finansowych na konto. Jeśli firma jest w pilnej potrzebie, może to być często lepsze rozwiązanie niż inne narzędzia finansowania, oczywiście przy założeniu, że długi udało się w miarę korzystnie sprzedać. Kolejny pozytywny aspekt takiej transakcji to usunięcie wierzytelności z bilansu, a więc ograniczenie konieczności tworzenia rezerw z tytułu przeterminowanych należności. Oprócz tego przedsiębiorca zyskuje przysłowiową spokojną głowę, gdyż ryzyko niewypłacalności dłużnika zostaje przeniesione na nabywającego. Firma nie jest też obciążona stałymi kosztami prowadzenia windykacji. W konsekwencji przedsiębiorca ma możliwość elastycznego zarządzania stanem gotówki w firmie.

Cena zakupu wierzytelności zawsze jest niższa od jej wartości nominalnej. Im starsza wierzytelność, tym większa różnica. Przedsiębiorstwa skupujące wierzytelności będą w stanie obsłużyć je dużo sprawniej, ponieważ na tym koncentrują swoją podstawową działalność. Nie znaczy to jednak, że chętnie zapłacą każdą cenę. Do naszej krótkiej analizy należy włączyć takie czynniki jak: wartość pieniądza w czasie, koszty i czas dochodzenia wierzytelności.

Niewykorzystane możliwości

Dziś szczególnie widoczne i dotkliwe dla gospodarki są problemy z tworzeniem się zatorów płatniczych. W 2012 r. było kilka dużych i głośnych medialnie upadłości – choćby konsorcjów budujących autostrady. Każda taka sytuacja to równocześnie problemy wielu podwykonawców. Na dodatek Polacy coraz chętniej się zadłużają, a przy pogarszającej się sytuacji gospodarczej nie zawsze są w stanie regulować terminowo swoje zobowiązania. Nadal jednak firmy nie potrafią w pełni wykorzystać dostępnych możliwości ograniczania ryzyka niewypłacalności kontrahentów. Z usług BIG-ów korzysta poniżej 60 proc. z nich, a tylko ok. 58 proc. z możliwości sprawdzenia nowego kontrahenta. Poniżej 20 proc. firm wpisuje klientów do rejestrów dłużników. Takie usługi jak faktoring są mało znane i w niewielkim stopniu wykorzystywane. Oczywiście dla firm funkcjonujących często na granicy opłacalności wiele usług może być zbyt drogich. Niewykluczone, że strony BIG-ów też potrzebny jest ruch i zrozumienie sytuacji takich potencjalnych klientów. Dobrym znakiem dla gospodarki jest to, że obecnie zarządy firm, które nie mogą sobie poradzić z problemami z płynnością, decydują się szybciej składać wnioski o upadłość, traktując to jako instrument ochrony przed wierzycielami. W 2012 r. ubezpieczyciel Coface obserwował rosnący udział odszkodowań będących następstwem niewypłacalności prawnej dłużnika. Pozwala to czasem nawet uratować firmę i lepiej zabezpieczyć wierzycieli. Jeśli chodzi o windykację, to firmy starają się zmieniać wizerunek branży, wprowadzając np. zachęty dla dłużników do regulowania należności, takie jak tworzenie baz osób, które spłaciły swoją należność.

„Rynek zarządzania wierzytelnościami w Polsce oraz perspektywy jego rozwoju do 2014 roku”

Według tego dokumentu rynek windykacji w Polsce (łączną wartość spraw przekazanych do windykacji firmom zewnętrznym) w latach 2006–2009 wzrastał, według szacunków IBnGR
  • w 2006 r. jego wartość wyniosła 9 mld zł. 
  • Po przejściowej stabilizacji w 2007 r., zaczął się dynamicznie rozwijać. 
  • W 2008 r. jego wartość wynosiła blisko 13 mld, a rok później 14,3 mld zł. 
  • W ciągu trzech lat zwiększyła się o 5,3 mld zł, czyli o blisko 60 proc.! 
Tak wysokie tempo wzrostu, jak oceniono w raporcie, pokazuje, że sektor zarządzania wierzytelnościami w Polsce nadal znajduje się w fazie rozwojowej i nie jest jeszcze w pełni ukształtowany. Na pewno branża stara się poprawić swój wizerunek, wprowadzając nowoczesne formy kontaktu i współpracy z dłużnikami w celu odzyskania długu. Zapewne jest to też wynikiem nowelizacji, 6 czerwca 2011 r., kodeksu karnego. Do prawa polskiego wprowadzono w niej nową kategorię przestępstwa – tzw. stalking. Zgodnie z art. 190a. § 1., kto przez uporczywe nękanie innej osoby lub osoby jej najbliższej wzbudza u niej uzasadnione okolicznościami poczucie zagrożenia, lub istotnie narusza jej prywatność, podlega karze pozbawienia wolności do lat 3. Już wtedy też oceniano, że wprowadzenie tych zmian może zwiększyć znaczenie biur informacji gospodarczej, jako skutecznego narzędzia windykacji w sposób zgodny z prawem. Ostrożne podejście firm do zlecania windykacji wynika też z obawy o to, że podejmowane działania w stosunku do klientów i kontrahentów mogą negatywnie wpłynąć na ich wizerunek. Z drugiej strony oczywiste jest, że uzyskanie płynności finansowej za wszelką cenę bywa dla wielu z nich jedyną deską ratunku.

Tu na pewno dużo do powiedzenia mają firmy zajmujące się faktoringiem i w obrocie międzynarodowym forfaitingiem. Jeśli chodzi o faktoring, to nasycenie naszego rynku takimi usługami oceniane jest na zaledwie 8 proc. Obroty firm faktoringowych w stosunku do PKB w Polsce stanowią tylko 5 proc. (10 proc. na świecie). Forfaiting to obecnie zupełny margines. Zwiększające się zaufanie do firm windykacyjnych powinno pozwolić na stabilny wzrost do poziomu nasycenia podobnego jak w innych krajach o rozwiniętej gospodarce. Obecnie najpopularniejsze są dwa modele biznesowe windykacji – windykacja na zlecenie (inkaso) oraz windykacja pakietów nabytych (zakup wierzytelności). 

Na początku minionego roku oceniano, że obroty firm windykacyjnych wzrosną w 2012 r. w tempie 15–20 proc., a suma należności przekazanych zewnętrznym firmom specjalizującym się w windykacji powinna przekroczyć 18 mld zł (prognoza analityków Integral Collections, należącej do grupy Bibby Financial Services). 

Źródłem wzrostu miał być dalszy napływ wierzytelności masowych i konsumenckich stanowiących około 60-70 proc. całości obrotów polskich firm windykacyjnych. 

Dziś wydaje się, że dane mogły być niedoszacowane. Jeśli chodzi o podmioty funkcjonujące na tym rynku, to coraz częściej podkreśla się, że liczy się profesjonalizm, ale też potencjał finansowy. 

Rynek wierzytelności jest dziś bardzo atrakcyjny, ale w trudnych latach, przy przedłużającym się kryzysie gospodarczym, by na nim funkcjonować, trzeba mieć też odpowiednie zasoby finansowe.

Rynek zarządzania wierzytelnościami rośnie, gdy gospodarka przeżywa trudności.




Oczywiście, jeśli sytuacja nie jest bardzo zła i nie trwa długo. To, że mówi się o coraz większych kwotach z nim związanych, wcale nie musi oznaczać wysokiego wzrostu przychodów podmiotów na nim funkcjonujących. Jednym słowem dla rynku wierzytelności jest dobrze, gdy jest jedynie umiarkowanie źle. 

Według najnowszych informacji, udostępnionych przez Konferencję Przedsiębiorstw Finansowych w Polsce – Związku Pracodawców, w październiku 2012 r. doszło do kolejnego pogorszenia portfela należności polskich przedsiębiorstw. Indeks Należności Przedsiębiorstw (INP) spadł po raz piąty z rzędu i osiągnął poziom 82,2 punktu. Jest to trzeci najgorszy wynik w czteroletniej historii badania – jedynie nieznacznie lepszy niż wyniki obserwowane w okresie największego nasilenia zjawisk kryzysowych (kwiecień – lipiec 2009 r.). To samo źródło ocenia, że pogorszenie w obszarze portfeli należności w bardzo znacznym stopniu powiązane jest z kondycją polskiej gospodarki, która w ostatnim okresie silnie hamuje. Potwierdzają to słabe wyniki dotyczące wzrostu PKB, produkcji przemysłowej, a także sprzedaży detalicznej. Spadające szybko wskazania INP oznaczają, że przedsiębiorcy mogą się spodziewać dalszego wzrostu problemów z egzekwowaniem należności od swoich klientów/kontrahentów. Z perspektywy makroekonomicznej oznacza to zaś zwiększone ryzyko powstawania zatorów płatniczych. Według danych Coface Poland liczba bankructw firm jest w Polsce najwyższa od 8 lat. W 2012 r. doszło do 877 upadłości – wskaźnik ten jest aż o 113 proc. wyższy niż w roku 2008, który był ostatnim rokiem spadku liczby bankructw. W roku 2009, w którym przypadał szczyt kryzysu, upadłości było ich o 25 proc. mniej niż obecnie. Trzeba tu jednak brać pod uwagę, że choć bezwzględne liczby upadłości nie są w Polsce duże, to przedstawiają jedynie oficjalne postępowania upadłościowe. Nie uwzględniają przedsiębiorców, którzy zlikwidowali lub zawiesili działalności, a tych jest znacznie więcej. Liczba upadłości odzwierciedla jednak zmieniający się klimat gospodarczy i świadczy o pogarszającej się ściągalności należności od dłużników. Duże problemy ma branża budowlana i handel. Według danych Coface Poland dynamika zgłoszeń przeterminowanych należności wzrosła w 2012 r. stosunku do roku 2011 o 40 proc. jeśli chodzi o wartość i o 25 proc. ilościowo.

KRUK: podwojenie wartości przejętego portfela w pierwszym półroczu – w 2012 r. było to 96 mln zł, a teraz już 184 mln złotych.

Wystarczyło pół roku, aby Kruk zwiększył wycenę o połowę i osiągnął 300 mln euro kapitalizacji. Tym samym wszedł do pierwszej piątki największych światowych spółek windykacyjnych notowanych na rynkach kapitałowych. czytaj więcej >

czwartek, 28 listopada 2013

Średnie zadłużenie Polaków niewywiązujących się z płatnościami

Na koniec września 2013 roku średnie zaległe zobowiązanie osoby, która nie radzi sobie z płatnościami, było niższe o 278 zł niż na koniec czerwca 2013 roku. W porównaniu do raportu prezentowanego na z koniec września 2012 roku,  średnie zadłużenie wzrosło o 350 zł, czyli 2,10% i wynosi 17 066 zł.