poniedziałek, 25 sierpnia 2014

Kruk na podbój Niemiec. Zachodni rynek kredytów ma ogromny potencjał

Kruk zawarł umowę utworzenia swojej spółki w Niemczech pod nazwą Kruk Deutschland GmbH. Podstawowym przedmiotem działalności nowego podmiotu będzie zarządzanie wierzytelnościami.

Chodzi o wierzytelności nabyte przez podmioty z grupy Kruk oraz na zlecenie podmiotów zewnętrznych, poinformowała spółka w komunikacie.

- Niemcy to duży rynek konsumencki z prawie 80 mln mieszkańców. Wartość bankowych kredytów konsumenckich jest czterokrotnie większa niż w Polsce i wynosi ponad 230 mld euro. Niemiecki rynek sprzedaży wierzytelności należy do największych w Europie. Atrakcyjność rynku niemieckiego potwierdza również obecność największych europejskich firm z branży zarządzania wierzytelnościami, z których część jest obecna też w Polsce czy Rumunii - powiedział prezes Kruka Piotr Krupa, cytowany w komunikacie.

W Niemczech Kruk chce konkurować na rynku swoją unikatową strategią prougodową, która spotkała się z bardzo pozytywnym odbiorem uczestników tego rynku oraz osób zadłużonych podczas przeprowadzonych przez spółkę badań, podała spółka.

- Budujemy naszą organizacje od podstaw, przenosząc najlepsze praktyki zebrane w ciągu 16 lat działalności i odpowiednio dopasowując je do lokalnych uwarunkowań prawnych i kulturowych. Kolejnym etapem będzie nabycie pierwszych portfeli wierzytelności na rynku niemieckim - podkreślił Krupa.

Dotychczas Kruk skupiał swoją działalność w regionie Europy Centralnej: w Polsce, Rumunii, Czechach oraz na Słowacji. Ekspansja zagraniczna stanowi element długoterminowej strategii grupy, która jest zainteresowana działalnością na dużych rynkach konsumenckich.

Kruk S.A. jest największą w Polsce firmą zarządzającą wierzytelnościami. W 2013 r. zakupił i przyjął do obsługi wierzytelności o wartości 5,1 mld zł. Od 2007 roku działa w Rumunii, gdzie także jest liderem rynku. Od listopada 2011 roku Kruk działa w Czechach, a od sierpnia 2012 roku na Słowacji. Spółka jest notowana na warszawskiej giełdzie od 2011 r. Jego skonsolidowane przychody ze sprzedaży sięgnęły 405,61 mln zł w 2013 r. 


Źródło: Kruk S.A. 

środa, 13 sierpnia 2014

Zaległości Polaków nadal wyraźnie rosną


Jak wynika z najnowszego raportu InfoDług Biura Informacji Gospodarczej InfoMonitor S.A. nadal nie poprawia się sytuacja polskich dłużników. Łączna kwota zaległych płatności Polaków według stanu na koniec czerwca 2014 roku wyniosła 40,89 mld złotych. Zaległe zadłużenie Polaków od dłuższego czasu pozostaje w wyraźnym trendzie wzrostowym. W ciągu ostatnich 12 miesięcy wzrosło o 2,61 proc., z kolei od czerwca 2012, czyli w perspektywie ostatnich 2 lat aż o 13,34 proc. Co ważne odnotowania w całym tym dwuletnim cyklu, łączna kwota zaległych płatności Polaków okazała się tylko raz niższa niż w poprzednim badaniu. W okresie od czerwca do września 2013 roku zaległe zadłużenie Polaków spadło o 0,82 mld złotych. Nie oznaczało to jednak odwrócenia panującego trendu, a raczej sytuacje jednorazową, ponieważ już trzy miesiące później wartość zaległości powróciła do stanu wyjściowego, czyli do poziomów obserwowanych sprzed wcześniejszego spadku.

Jak wynika z raportu InfoDług na koniec czerwca wzrosło również średnie zadłużenie statystycznego dłużnika do poziomu 17 585 zł, względem 17 300 zł na koniec marca. Parametr ten zresztą rośnie nieprzerwanie od września ubiegłego roku. Z kolei liczba klientów podwyższonego ryzyka niespodziewanie spadła o 13 300 osób, co może dziwić w warunkach wzrostu poprzednich dwóch parametrów opisujących polski rynek długu. Biorąc pod uwagę fakt, że w ostatnich latach okresowy spadek liczby klientów podwyższonego ryzyka występował wyjątkowo rzadko, należy oczekiwać, że jest to sytuacja jedynie przejściowa.

Rosnące parametry opisujące polski rynek długu będą miały swoje odzwierciedlenie we wzroście liczby portfeli kierowanych do windykacji. Zadaniem spółek windykacyjnych oraz serwiserów sekurytyzowanych wierzytelności będzie, zatem odpowiednia selekcja oferowanych pakietów wierzytelności i wybór tych, które będą cechowały się najlepszym stosunkiem jakości do ceny.

POBIERZ KOMENTARZ >

Adrian Gabzdyl | Doradca Inwestycyjny
Dom Maklerski Secus Asset Management S.A.

czwartek, 7 sierpnia 2014

Argentyna może zbankrutować. Sępy krążą nad jej długiem

Rząd Argentyny musi w środę osiągnąć porozumienie z grupą amerykańskich funduszy inwestycyjnych. Jeżeli rozmowy ostatniej szansy zakończą się fiaskiem, Argentyna stanie się niewypłacalna - po raz drugi w ciągu 13 lat.

Argentyna ogłosiła w poniedziałek, że zgodnie z porozumieniem zawartym w maju tego roku z Klubem Paryskim (nieformalna grupa wysokich urzędników do spraw finansów reprezentująca 19 najbogatszych krajów świata) spłaciła pierwszą ratę swego zadłużenia międzynarodowego. W komunikacie ministerstwa finansów poinformowano, że na konta krajów-wierzycieli należących do Klubu przelano 642 mln dolarów. Resort przypomniał również, że zgodnie z porozumieniem zawartym 29 maja tego roku Argentyna zobowiązała się do spłaty 9,7 mld dolarów w ciągu pięciu lat. Kolejna transza, opiewająca na pół miliarda dolarów, ma być uregulowana w maju przyszłego roku.

Wszystko więc, przynajmniej na pierwszy rzut oka, jest w jak najlepszym porządku. Państwo, które w 2001 roku przestało regulować swoje międzynarodowe należności - w trakcie jednego z największych kryzysów gospodarczych w swojej historii - rzetelnie spłaca długi. Niestety, to pozory i gra negocjacyjna. Głównym problemem Argentyny jest teraz jej dług nie wobec państw, ale wobec zagranicznych inwestycji finansowych.

"Sępie fundusze" - prawdziwy problem

Władze w Buenos Aires po kilkuletnich walkach sądowych z finałem przed amerykańskim sądem najwyższym przegrały proces z grupą funduszy inwestycyjnych specjalizujących się w inwestowaniu w obligacje krajów-bankrutów. "Sępie fundusze", jak dość bezpośrednio nazywa się je w slangu giełdowym, domagają się od Argentyny wypłaty około 1,6 mld dolarów tytułem wykupu posiadanych przez nie argentyńskich obligacji.

Kupiły je w minionych latach za grosze i nie zaakceptowały warunków restrukturyzacji zadłużenia, które rząd w Buenos Aires zaproponował wszystkim wierzycielom w 2005 i w 2010 roku. Wtedy Argentyńczycy chcieli wykupić swój dług za jedną trzecią jego nominalnej wartości. I większość wierzycieli - 93 proc. - zaakceptowała te warunki. "Sępie fundusze" - na czele NML Capital Limited i Elliot Management Corporation - domagają się zwrotu całości długu, a nie 33 proc. jego wartości.

W środę mija termin wypłaty kolejnej raty przez Argentynę wierzycielom, którzy zgodzili się na wspomniane warunki restrukturyzacji - dostają w ratach jedną trzecią kupionych kiedyś obligacji. Tymczasem amerykański sędzia okręgowy Thomas Griesa nakazał, że przed tą płatnością Argentyńczycy powinni najpierw zapłacić 100 proc. długu plus odsetki "sępim funduszom".

Argentyna nie chce tego zrobić - uważa, że jak to zrobi, otworzy się puszka Pandory. Będą kolejne pozwy i kolejne odszkodowania. Argentyńczycy szacują, że na kwotę około 15 mld dolarów. Przedstawiciele wierzycieli mówią o około 10 mld dolarów.

Argentyna gra ryzykownie

Prawdopodobnie w środę w Nowym Jorku dojdzie do spotkania ostatniej szansy pomiędzy przedstawicielami Argentyny i wysłannikami "sępich funduszy". W tym celu do Stanów miał się wybrać argentyński minister finansów. Jednak nadzieja, że dojdzie do bezpośrednich rozmów i uda się uniknąć bankructwa Argentyny, topnieje. W poniedziałek 57 proc. ankietowanych przez agencję Jefferies inwestorów uważało, że Argentyna zbankrutuje. Obligacje argentyńskie są słabo wyceniane - każde 100 dolarów długu Argentyny jest teraz na rynkach warte nieco ponad 81 dolarów. W dodatku tanieją już od ponad pięciu tygodni.

Argentyna gra obecnie ryzykownie. Z jednej strony Jorge Capitanich, argentyński szef gabinetu, mówił w poniedziałek w Pałacu Prezydenckim w Buenos Aires, że jego państwo dąży do uczciwego porozumienia ze wszystkimi wierzycielami, a z drugiej strony przypominał, że ewentualne bankructwo nie będzie miało większego znaczenia dla większości Argentyńczyków.

- Nie łączy się bezpośrednio z poziomem aktywności gospodarczej - powiedział.

Poza tym wspomniał, że Argentyna ma dodatni bilans handlowy - nie potrzebuje więc na gwałt dewiz, w domyśle - nowych kredytów. I ma podpisane solidne umowy inwestycyjne z Chinami.

Kondycja gospodarcza Argentyny jest jednak daleka od dobrej. Głównym problemem jest wysoka inflacja - dane oficjalne mówią o 15 proc. Opozycyjni wobec rządu Cristiny Kirchner ekonomiści uważają jednak, że jest nawet dwa razy wyższa - rząd ich zdaniem manipuluje liczbami.

Kraj balansuje na granicy recesji - gospodarka w tym roku ma urosnąć o skromne 0,1 proc. 

Źródło: wyborcza.biz

Albo Wenezuela spłaci długi, albo zostanie odcięta od świata

Międzynarodowe Zrzeszenia Transportu Lotniczego (IATA) ostrzegło w czwartek rząd Wenezueli, że jeśli nie ureguluje długów wobec zagranicznych linii lotniczych, kraj zostanie praktycznie odcięty od świata, gdyż kolejne linie przestaną tam latać. 

Zagraniczne towarzystwa lotnicze, które chcą przetransferować w dolarach pieniądze zarobione na sprzedaży biletów wenezuelskim klientom, płacącym w boliwarach, miejscowej walucie, muszą uzyskać na to zgodę władz wenezuelskich.

Dotychczas zawiesiły swe loty do Wenezueli Alitalia i Air Canada, a American Airlines zredukowały liczbę rejsów, ponieważ rząd wenezuelski nie dotrzymał porozumienia, na mocy którego powinien zgodzić się na zamianę dochodów tych przewoźników w boliwarach na dolary.

24 zagranicznych przewoźników powietrznych domaga się obecnie spłaty zadłużenia, które wynosi łącznie 4,1 miliarda dolarów, i prowadzą z rządem rozmowy w tej sprawie.

W Wenezueli obowiązuje państwowa kontrola wszystkich operacji dewizowych i trzy kursy wymiany obcych walut w zależności od celu zakupu: 6,3 boliwara za jednego dolara, 10 boliwarów za dolara i 50 boliwarów za dolara.

Wiceprzewodniczący IATA ds. Ameryki, Peter Cerda, w wywiadzie dla hiszpańskiej agencji EFE powiedział, że z pięciu towarzystw lotniczych, które osiągnęły porozumienie z rządem wenezuelskim w sprawie spłaty jego zadłużenia, tylko dwa otrzymały uzgodnione wpłaty w dolarach, podczas gdy pozostałe trzy wciąż oczekują na wpłaty w dewizach za ich usługi opłacane przez wenezuelskich klientów w miejscowej walucie.

Początkowo - dodał Cerda - wenezuelski rząd wydawał towarzystwom lotniczym niemal na bieżąco zgody na wymianę zarobionych kwot na dolary oraz ich transferowanie zagranicę. W ciągu ostatniego półtora roku sytuacja się pogorszyła, ponieważ rząd przestał wydawać zezwolenia na transfer dolarów. Zagraniczni przewoźnicy zaczęli mocno ograniczać loty do Wenezueli, mimo że - jak sami przyznają - kierunek wenezuelski jest dla nich bardzo ważny.

Prezes Stowarzyszenia Linii Lotniczych Wenezueli (ALAV) Humberto Figueroa przyznał w czwartek, że "w ciągu mniej niż jednego roku liczba miejsc w zagranicznych samolotach oferowanych podróżnym wenezuelskim została zmniejszona niemal o 55 proc".



PAP

Długi w spadku?


Spektakularne odziedziczenie fortuny po śmierci bogatego członka dalekiej rodziny zwykle możemy włożyć między bajki. W dzisiejszych czasach, częściej aniżeli o niewyobrażalnym wzbogaceniu się, słyszymy o przejęciu po zmarłym fortuny… długów.

Wszyscy jesteśmy spadkobiercami?

Zdolność do dziedziczenia nabywamy w chwili narodzin, a co za tym idzie - w świetle prawa, każdy z nas w momencie śmierci najbliższej osoby może zostać spadkobiercą. Prawne regulacje odwołują się w takiej sytuacji do testamentu lub tak zwanego dziedziczenia ustawowego.

Badania przeprowadzone na zlecenie Związku Biura Porad Obywatelskich w 2008 r. pokazały jednak, że co czwarty Polak nie ma świadomości, że otrzymać w spadku można zarówno majątek, jak też dług. Zapewne jeszcze długo statystyczny Kowalski będzie mógł tylko marzyć o spadku przeciętnego Australijczyka, który, według danych z raportu banku HSBC, dziedziczy największy na świecie, bo wart pół miliona dolarów majątek. Polska rzeczywistość częściej niż fortunę, przynosi niespodziankę w postaci np. niespłaconego przez kogoś kredytu. By uniknąć zaskoczenia, warto zagłębić się w temat i zdobyć przynajmniej podstawową wiedzę w zakresie przepisów dotyczących dziedziczenia, bo te sprawy prędzej czy później dotkną każdego z nas.

Poznaj swoje prawa

Ustawowe przyjęcie spadku następuje m.in. wówczas, gdy spadkobierca nie sporządził testamentu, testament jest nieważny, został przez spadkobiercę odwołany, osoby w nim wskazane zostały uznane za niegodne lub odrzuciły spadek. Zasady dziedziczenia ustawowego są określone w Kodeksie Cywilnym, który jasno wskazuje spadkobiercę. Na podstawie dziedziczenia ustawowego stajemy się spadkobiercą według ściśle określonej grupy pokrewieństwa. Oznacza to, że jeżeli zmarły nie sporządził testamentu, bądź testament okazał się nieważny, wówczas o tym, czy otrzymamy spadek decyduje np. stopień pokrewieństwa. W pierwszej kolejności dziedziczą osoby z najbliższej rodziny zmarłego - małżonek, dzieci, rodzeństwo, które mogą zrzec się spadku, np. w obawie przed odziedziczeniem długów po zmarłym.

Odpowiedzialność za spadkowe długi

W świetle polskiego prawa, w sytuacji gdy dowiadujemy się o spadku, mamy do wyboru trzy możliwości, które określa Art. 1012 Kodeksu Cywilnego: możemy przyjąć spadek bez ograniczenia odpowiedzialności za długi (przyjęcie proste), przyjąć spadek z ograniczeniem tej odpowiedzialności (przyjęcie z dobrodziejstwem inwentarza) bądź też spadek odrzucić. Na pierwsze rozwiązanie mogą zdecydować się osoby, które mają pewność, że zmarły nie pozostawia po sobie nieuregulowanych kredytów i innych zobowiązań. Jeżeli natomiast nie jesteśmy tego pewni, warto skorzystać z przyjęcia spadku właśnie z dobrodziejstwem inwentarza. Stosowne oświadczenie woli należy wówczas złożyć przed sądem lub notariuszem w ciągu sześciu miesięcy od momentu, w którym dowiedzieliśmy się o tym, że zostaliśmy spadkobiercą. „Przyjęcie spadku z dobrodziejstwem inwentarza chroni nas, jako spadkobierców, przed odpowiedzialnością dotyczącą spłaty długu, który może przewyższać wartość pozostawionego przez zmarłego dorobku.” – podkreśla Krzysztof Matela, Prezes Zarządu firmy windykacyjnej EGB Investments S.A. „Natomiast odrzucenie spadku warto rozważyć na przykład wtedy, gdy wiemy, że co prawda zmarła ciotka pozostawiła po sobie rodową biżuterię wartą kilka tysięcy złotych, ale jednocześnie – trzy niespłacone pożyczki chwilówki i debet na karcie kredytowej. Nie odziedziczymy wtedy kosztowności, ale także nie będziemy spłacać zaciągniętych przez nią zobowiązań.”- dodaje Prezes Zarządu EGB Investments S.A.

Czy nieletni może odziedziczyć spadek?


Polskie prawo jasno definiuje dziedziczenie spadku przez osoby nieletnie i odsyła nas do znajomości Kodeksu Cywilnego, który nie tylko reguluje te kwestie, ale również chroni nieletniego przed odziedziczeniem w spadku długu po zmarłym.

Tutaj warto przytoczyć głośną sprawę dziewięciolatka, który odziedziczył 18 tysięcy złotych długu po swoim dziadku. Dług powstał na skutek kredytu, którego nie zdążył spłacić dziadek chłopca, a jego rodzice nie wiedzieli, że odrzucając spadek po ojcu, przekazują go swojemu synowi. Prawo mówi, że jeżeli spadek nie został odrzucony, nieletni nabywa go na mocy ustawy z dobrodziejstwem inwentarza. Ważne więc, by w takiej sytuacji rodzice zrzekli się spadku również w imieniu swojego dziecka.

Każdy z nas jest spadkodawcą

Każdy medal ma dwie strony i dotyczy to również tematyki spadków. Warto więc zadać sobie pytanie, co się stanie z naszym dorobkiem, kiedy nas zabraknie. Historia dziewięcioletniego wnuka pokazuje, że każde zobowiązanie, które zaciągamy, w chwili naszej śmierci może zostać odziedziczone przez najbliższych. Nieszczęście może niespodziewanie przydarzyć się każdemu z nas. Choroby cywilizacyjne, wypadki i inne tragedie życiowe, o których codziennie słyszymy, bądź z którymi się stykamy, pokazują kruchość i ulotność ludzkiego życia. Wielu z nas przyjmuje jako sposób na życie filozofię „mnie to się nie przytrafi”. Czasami w obliczu tragedii kogoś bliskiego, sąsiadów, krewnych, nachodzi nas myśl o ulotności naszej egzystencji, po czym szybko mija. Z drugiej strony, bombardowani licznymi reklamami pożyczek, kredytów, dążący do podniesienia statusu życiowego, zadłużamy się nie rozważając wszystkich konsekwencji z tym związanych. A co się stanie, jeśli coś złego przytrafi się nam? Czy zostawimy naszym najbliższym w spadku nasze zobowiązania? Niespłacone mieszkanie, samochód, telewizor, sprzęty AGD na kredyt? Jak z tymi długami poradzi sobie partner, nasze dziecko lub wnuk? „Nie chcemy zniechęcać nikogo do zaciągania pożyczek, ale staramy się zwrócić uwagę na potrzebę rozsądnego podejmowania decyzji w tym obszarze. Wielu z nas bierze pod uwagę ewentualną utratę pracy lub zmniejszenie pensji, ale zapewne niewielu myśli o swoich długach, jak o potencjalnym spadku, którym możemy „uszczęśliwić” najbliższych, w tym np. nieletnie dzieci.” – mówi Krzysztof Matela, Prezes Zarządu EGB Investments S.A.

Odziedziczyłeś spadek? O tym musisz pamiętać:

  • Upewnij się, że stając się spadkobiercą nie odziedziczyłeś również długów po zmarłym.
  • Jeżeli możesz odziedziczyć długi w spadku, pamiętaj, że na odrzucenie lub przyjęcie spadku z dobrodziejstwem inwentarza masz dokładnie pół roku od momentu, w którym dowiedziałeś się, że jesteś spadkobiercą. W tym czasie powinieneś złożyć stosowne oświadczenie u notariusza, bądź w sądzie.
  • Jeżeli przyjmujesz spadek z dobrodziejstwem inwentarza, pamiętaj, aby skontaktować się z komornikiem w celu dokonania wyceny wartości inwentarza i rozdzielenia wskazanej sumy pomiędzy wierzycieli.
  • Jeżeli odrzucasz spadek zadbaj o to, aby w prostej linii nie odziedziczyły go po Tobie Twoje dzieci. Możesz tego uniknąć, zrzekając się długu również w ich imieniu.

Zanim podejmiesz decyzję o zaciągnięciu kredytu:
  • Pamiętaj o dokładnej analizie możliwości spłaty długu, szczególnie długoterminowego.
  • Zastanów się wspólnie ze swoim partnerem lub rodziną, czy nie warto zabezpieczyć dziecka lub nieletniego rodzeństwa poprzez zrzeczenie się spadku za życia spadkodawcy. Taka umowa wymaga notarialnej formy i zapewnia uniknięcie dziedziczenia kłopotliwego spadku zarówno przez osoby najbliższe, jak również ich potomków.
  • W przypadku rozważania zaciągnięcia zobowiązania o wysokiej wartości lub długoterminowego zadłużenia (np. kredytu na mieszkanie), warto skonsultować się z prawnikiem i poruszyć kwestie zabezpieczenia swoich najbliższych, na wypadek niespodziewanej choroby lub śmierci.
Polak mądry po szkodzie?

Decydując się na zaciągnięcie sporego zobowiązania finansowego warto pamiętać o tym, by ze szczególną starannością, dwukrotnie przemyśleć wszystkie za i przeciw. Zdrowy rozsądek i zdolność logicznego myślenia w takich sytuacjach są dobrymi doradcami. Możemy poprosić także o poradę ekspertów, których wiedza może okazać się nieocenioną pomocą.

„Czy wiesz co może się stać z Twoim kredytem hipotecznym?”

Marzymy o własnym mieszkaniu. To chyba jedna z podstawowych potrzeb człowieka – własne lokum. Jednak spadki, czy prezenty w takiej postaci zdarzają się niezmiernie rzadko. W związku z tym najczęstszym sposobem pozyskania środków na własne M jest pożyczenie pieniędzy. Idziemy więc do banku, ubiegamy się o kredyt, podpisujemy umowę, w której zobowiązujemy się do regularnej spłaty rat, po czym stajemy się szczęśliwym posiadaczem własnego M. Od tego dnia jesteśmy również dłużnikami posiadającymi wieloletni, duży kredyt, który należy spłacić. Meandry życia są różne. W ciągu okresu, na który zaciągamy zobowiązanie, może wydarzyć się coś, co spowoduje, że regularność spłat zostanie zaburzona, a bank zaczynie przesyłać nam ponaglenia. Co może się stać z naszym kredytem i czy w trudnych sytuacjach zawsze jesteśmy skazani na utratę dachu nad głową?

Dzień dobry, czy mogę dostać kredyt

Sądząc z przekazu reklamowego banków – pożyczenie dużej kwoty pieniędzy na dom lub mieszkanie jest procesem lekkim, łatwym i przyjemnym. Ci, którzy go przeszli, wiedzą jednak, że tak nie jest. Jak podaje raport AMRON-SARFiN (2014r.), niskie oprocentowanie kredytów hipotecznych oraz spadające, atrakcyjne ceny nieruchomości nie wpływają na zwiększanie liczby nabywców. Załamanie gospodarcze ostatnich lat odbiło się na dostępności tej formy finansowania. W 2013 roku udzielono tylko 176 tysięcy kredytów hipotecznych - najmniej od 8 lat. Wprowadzone przez Komisję Nadzoru Finansowego obostrzenia w udzielaniu pożyczek (rekomendacje S i T) zdefiniowały na nowo zasady przyznawania kredytów hipotecznych - utrudniając zdobycie finansowania. Ich celem miało być przeciwdziałanie nadmiernemu zadłużaniu się Polaków. Przyczyniły się jednak w sposób pośredni do szukania przez statystycznego Kowalskiego pieniędzy w instytucjach, które pożyczek udzielają nawet tym, którzy nie dostali ich w bankach. Trzeba pamiętać jednak, że kredyt łatwo dostępny, udzielany przez parabanki, jest najczęściej dużo droższy, niż ten bankowy.

Chcę mieć swoje M2

Ceny mieszkań i średnie zarobki w Polsce często są odwrotnie proporcjonalne. Nie każdego Kowalskiego stać na zakup mieszkania, ale pragnieniem każdego z nas jest posiadanie własnego lokum. W świadomości niektórych, mieszkanie stało się dobrem luksusowym, choć posiadanie własnego M2 wcale nie jest konieczne do tego, żeby żyć na wysokim poziomie. Paradoksalnie kupno własnej nieruchomości może być przyczyną znacznego obniżenia poziomu życia. Z psychologicznego punktu widzenia warto wspomnieć, że u podstaw decyzji o zakupie nieruchomości leżą nasze ogólnoludzkie potrzeby, które staramy się zaspokoić. Jak twierdzi dr Mikołaj Lewicki prowadzący badania osób, które zaciągnęły kredyt hipoteczny, każdy musi gdzieś mieszkać i każdy chce mieć swoją własność. W życiu przeciętnego Kowalskiego nie ma drugiego takiego kapitału, jak mieszkanie. Decyzja o wzięciu kredytu „podszyta” jest również wyobrażeniem na temat tego, kim chcemy być. Oprócz potrzeby posiadania własnego lokum na własność, jest więc także aspiracja - zakup nieruchomości mocno powiązany jest kwestią podniesienia statusu społecznego i wyobrażenia o prestiżu. Wszak kwestia własności mieszkania lub domu jest w naszym społeczeństwie ważnym wskaźnikiem awansu społecznego i uznania.

Kredyt nie jest długiem, dopóki spłacam go regularnie?

Średnie ceny mieszkań w dużych polskich miastach oscylują wokół 7 000 zł za metr kwadratowy. Dla przeciętnej rodziny z dwójką dzieci, która marzy przynajmniej o M3 rachunek jest prosty – na kupno mieszkania potrzebne jest co najmniej 350 000 zł. Z danych kwartalnych GUS wynika natomiast, że wspomniany Kowalski zarabia miesięcznie ok. 4 000 zł brutto. Nabycie nieruchomości wiąże się więc najczęściej z zaciągnięciem bardzo dużego zobowiązania, które jest sporym obciążeniem dla przeciętnie zarabiającej rodziny. Często są to kredyty rozłożone nawet na 20-30 lat.

Decyzja o zadłużeniu siebie i swojej rodziny na tak dużą kwotę, i na tak wiele lat wymaga przemyślenia. Przed jej podjęciem należy rozważyć wszelkie konsekwencje wynikające z różnych zdarzeń (również losowych), które w tym czasie mogą się przydarzyć - utrata pracy, zmniejszenie etatu, rozwód, choroba, a nawet śmierć głównego żywiciela rodziny. Wygrane w Lotto oczywiście się zdarzają, ale tego nie powinniśmy brać pod uwagę decydując się na wieloletni kredyt hipoteczny. O czym więc Kowalski powinien pamiętać, zaciągając kredyt w banku? Przede wszystkim o tym, że trzeba go spłacać.

Z badań przeprowadzonych w 2009 roku na zlecenie EGB Investments S.A. wynika, że blisko połowa Polaków nie postrzega zaciągniętego i spłacanego zgodnie z ustalonym harmonogramem kredytu w kategorii posiadania długu. Z ich punktu widzenia wynika, że lepiej traktować kredyt jako „nieszkodliwe” comiesięczne płatności, niż jako dług wiążący się z obciążeniem psychicznym i koniecznością ponoszenia odpowiedzialności za wynikające z niego konsekwencje. W przypadku zaburzenia rytmiki spłacania rat kredytu, liczba osób, które rozpatrują go w kategorii długu rośnie do 75%. Dopiero w sytuacji, w której dana osoba nie spłaciła ani jednej raty – odsetek ten rośnie do 95%. Co warto zauważyć, nawet w takiej sytuacji aż 5% Polaków nie czuje się dłużnikiem.

Bank może sprzedać mój kredyt?

Jak pokazują najnowsze dane opublikowane przez NBP (2014 r), łączna wartość kredytów z utratą wartości, czyli tzw. kredytów, które nie są spłacane zgodnie z umową, wynosi 11 miliardów złotych i wciąż rośnie. Banki powoli zaczynają więc stosować rozwiązanie, które pozwala im uwalniać „zamrożone” w niespłacanych kredytach fundusze. Jest nim sprzedaż pakietów wierzytelności do firm windykacyjnych lub funduszy sekurytyzacyjnych. Warto zastanowić się, co to oznacza dla Kowalskiego, który marząc o własnym M2 zaciągnął kredyt, ale z różnych przyczyn przestał go spłacać. Jak wpłynie to na jego sytuację?

Wierzycielem Kowalskiego w momencie zaciągania kredytu był bank, który w chwili zaburzenia spłaty rat, z reguły zgodnie z określonymi w umowie procedurami i zgodnie z prawem domaga się zwrotu pożyczonych pieniędzy. Wysyła Kowalskiemu SMSy przypominające o zaległej racie, w przypadku braku reakcji wysyła wezwania, a w konsekwencji długotrwałego braku spłaty przystępuje do egzekucji wierzytelności lub sprzedaje zadłużenie Kowalskiego firmie windykacyjnej. Należy tutaj podkreślić, że zgodnie z zapisami kodeksu cywilnego, każdy wierzyciel (czyli także bank) może dowolnie dysponować swoją wierzytelnością. Nie ma obowiązku po jego stronie, by kontaktować się z dłużnikiem, wysyłać wezwania do zapłaty lub skierować sprawę do sądu. Jest to kwestia jego biznesowej decyzji. Podobnie jeśli taka będzie jego wola, może zlecić obsługę długu zewnętrznej firmie lub też zaoferować wierzytelność do sprzedaży, na co nie jest wymagana zgoda dłużnika. W praktyce, bez względu na to, które rozwiązanie jest stosowane, dłużnik jest informowany o zmianie wierzyciela (w wyniku zbycia wierzytelności) lub o udzieleniu pełnomocnictwa do prowadzenia działań windykacyjnych na zlecenie.

Firma windykacyjna która kupi kredyt Kowalskiego, na pewno dążyć będzie do jak najszybszego rozliczenia się z dłużnikiem. Jednym z podjętych przez nią działań będzie przepisanie hipoteki, co oznacza że w księdze wieczystej w miejsce dotychczasowego wierzyciela (czyli banku) zostanie wpisany nowy wierzyciel - firma windykacyjna, która jako nowy właściciel wierzytelności ma pełne prawo domagać się jej spłaty przy jednoczesnym prawie do egzekucji z nieruchomości. W przeciwieństwie do banku, który najczęściej postępuje wg ściśle określonej procedury, firma windykacyjna prezentuje często bardziej elastyczne podejście do sprawy. Jeśli dłużnik wykaże dobrą wolę i chęć porozumienia, będzie mógł liczyć .np. na ustalenie nowego harmonogramu spłat dostosowanego do jego bieżącej sytuacji , bądź też umorzenie części zobowiązania (np. odsetek) w przypadku jednorazowej spłaty. Z drugiej zaś strony, z różnych powodów negocjacje mogą nie dojść do skutku i wówczas Kowalski musi liczyć się z tym, że oprócz działań polubownych równolegle mogą zostać wszczęte działania o charakterze prawnym, których celem będzie jak najszybsze spieniężenie aktywów - w tym przypadku chodzi o wierzytelność i nieruchomość (dom, mieszkanie, działkę itp.) stanowiącą zabezpieczenie kredytu hipotecznego. Może się to odbyć na dwa sposoby – eksmisja bądź sprzedaż wierzytelności. Raczej mało prawdopodobne jest, by po pierwsze z tych rozwiązań sięgnął bank, ze względu na to, że jego celem jako instytucji finansowej jest przyjmowanie lokat i redystrybucja pieniędzy w postaci pożyczek i kredytów. Natomiast firma windykacyjna, która z reguły ściśle współpracuje z kancelarią prawną lub zatrudnia wykwalifikowane zespoły radców prawnych, ma pełne kompetencje by taki proces przeprowadzić. W przypadku drugiego ze wskazanych rozwiązań - firma windykacyjna sprzedaje wierzytelność osobie lub firmie, która jest zainteresowana wyłącznie nieruchomością stanowiącą zabezpieczenie tej wierzytelności. W przypadku dokonania takiej operacji niezwykle trudne może być dla dłużnika wynegocjowanie z nowym wierzycielem jakikolwiek ustępstw (np. umorzenia przez tego wierzyciela części zobowiązania bądź rozłożenia na raty), gdyż będzie on zainteresowany nieruchomością, a nie pieniędzmi, które mógłby uzyskać w wyniku spłaty długu.

Warto zatem mieć świadomość tych procesów zanim podejmie się to ważne, o ile nie najważniejsze zobowiązanie w swoim życiu. Badania pokazują, że nie wszystkie zaciągnięte zobowiązania są spłacane zgodnie z umową, a zatem niejednokrotnie jest to przedsięwzięcie ponad miarę przeciętnego Kowalskiego. Czy zatem posiadanie własnego M faktycznie stało się dobrem luksusowym, a kredyt hipoteczny to rozwiązanie tylko dla ludzi ze stabilną sytuacją finansową i o mocnych nerwach? To pytanie pozostaje otwarte. 


Rozwodnik z nie swoimi długami?


W dobie powszechnego, konsumpcyjnego trybu życia, coraz częściej zdarza się, że zaczynamy żyć na kredyt tuż po nabyciu zdolności do czynności prawnych i… coraz częściej zaczynamy się rozwodzić. Nasze zobowiązania wobec instytucji finansowych towarzyszą nam od tej chwili przez całe życie i stają się świadkami naszych najważniejszych życiowych decyzji. Śmiało zaliczyć możemy do nich zawarcie małżeństwa, wspólny kredyt, ale także, niestety i rozwód. Czy zastanawiałeś się kiedyś, co stanie się z Twoim kredytem hipotecznym i innymi zobowiązaniami finansowym po rozwodzie?

Rozwód, a kredyt hipoteczny

Dokonany w trakcie rozwodu przez notariusza czy przez sąd podział majątku nie ma żadnego wpływu na obowiązki wynikające z umowy kredytowej. Przyznanie mieszkania jednemu z małżonków nie oznacza, że teraz tylko on odpowiada za spłatę kredytu – nawet wówczas, gdy tak orzekł sąd. Dla banku oboje eksmałżonkowie nadal są dłużnikami. „W takiej sytuacji można zwrócić się do banku o zmianę umowy kredytowej i przejęcie kredytu przez jednego z małżonków. Trzeba jednak pamiętać, że musi się na to zgodzić drugi małżonek oraz bank, który na pewno będzie ponownie weryfikował zdolność płatniczą osoby, która ma kredyt przejąć.” – dodaje Krzysztof Matela, Prezes Zarządu EGB Investments S.A.

O czym jeszcze warto pamiętać?

Kwestia zmiany kredytobiorców wymaga zgody banku. Warto negocjować w trakcie spłacania raty kredytu, albowiem w chwili zaprzestania spłaty dochodzi do wypowiedzenia kredytu i doliczenia kosztów z tym związanych (co znacznie powiększy kwotę pozostałą do zapłaty). Do momentu uzgodnienia z bankiem zmiany kredytobiorcy i podpisania stosownego aneksu koszty te mogą rosnąć, a za długi odpowiada każdy z kredytobiorców – a więc oboje małżonkowie.

Małżonkowie zazwyczaj dogadują się nieformalnie, że ten, komu przypadnie po rozwodzie mieszkanie, będzie spłacał kredyt. Ale życie różnie się układa. Utrata zdrowia, pracy, dobrej woli, mogą sprawić, że eksmałżonek przestanie spłacać raty kredytu. A przecież trzeba na to spojrzeć z perspektywy kilkudziesięciu lat, czyli do końca trwania umowy kredytowej. Dodatkową komplikacje może stanowić fakt, że eksmałżonek, który nie otrzyma mieszkania na własność, nie otrzyma też prawdopodobnie żadnej spłaty, jeśli hipoteka równa jest lub przewyższa wartość mieszkania. Może mu pozostać za to ryzyko spłacania kredytu.

A co zrobi bank, gdy przestaniemy spłacać kredyt?

W sytuacji, gdy raty kredytu przestaną być spłacane, bank rozpocznie windykację. Ma przy tym prawo zaspokajać się z całego majątku dłużników, a nie tylko z mieszkania obciążonego hipoteką. Zanim zostanie ono zlicytowane (co najczęściej trwa dość długo) może prowadzić egzekucję z innych składników majątku obojga dłużników, np. wynagrodzenia za pracę. A jeśli cena uzyskana ze sprzedaży mieszkania nie pokryje zobowiązania, wówczas oboje eksmałżonkowie są zobowiązani do dopłaty.

Rozwód, a długi podatkowe

Obciążenie za długi podatkowe ma inne konsekwencje dla eksmałżonków, aniżeli kredyt hipoteczny, czy inna wiążąca umowa z bankiem. Przede wszystkim odpowiedzialność za długi podatkowe jest ograniczona kwotowo - ten z małżonków, który je zaciągnął, odpowiada całym majątkiem, drugi zaś, tylko do wysokości udziałów w majątku wspólnym. „Egzekucja z majątku byłej żony może być wszczęta dopiero wtedy, gdy eksmąż - w całości lub części - nie jest w stanie spłacić sam swoich długów. To rodzaj zabezpieczenia majątku, którego współmałżonek dorobił się po rozwodzie.”- dodaje Krzysztof Matela.

Załóżmy, że kobieta wyszła ponownie za mąż. Z drugim mężem mają wspólnotę majątkową, w krótkim czasie dorobili się sporych zasobów. Gdyby nie ograniczenie odpowiedzialności za długi, kobiecie groziłaby utrata nie tylko majątku, który przypadł jej po rozwodzie z pierwszym mężem, ale też dóbr, na które zapracowała wspólnie z drugim małżonkiem. Były współmałżonek nie odpowiada też za niepobrane przez płatnika lub inkasenta należności oraz odsetki za zwłokę, a także koszty egzekucyjne powstałe po dniu uprawomocnienia się orzeczenia o rozwodzie.

Rozwód jest zawsze bardzo trudnym emocjonalnie wydarzeniem, bez względu na to, kto jest jego inicjatorem. Może być również najważniejszym finansowym wydarzeniem w Twoim życiu, a decyzje i wybory, które w jego trakcie podejmiesz, będą wpływać na Twoje życie jeszcze przez wiele lat. Gdy już zdecydujesz się na rozwód, wszelkie kroki podejmuj powoli, ostrożnie i licząc każdy grosz. Nie bój się korzystać z pomocy prawnej. Pamiętaj, z każdej sytuacji jest wyjście.

Źródło: EGB Investments S.A.