poniedziałek, 23 grudnia 2013

Grupa BEST nabywa kolejny duży portfel wierzytelności

19 grudnia br. BEST I Niestandaryzowany Sekurytyzacyjny Fundusz Inwestycyjny Zamknięty (BEST I NSFIZ), podmiot w 100% zależny od BEST, zawarł umowę z Bankiem Handlowym, zgodnie z którą za 10,1 mln zł nabędzie portfel wierzytelności o łącznej wartości nominalnej niemal 177 mln zł.

To druga tak znacząca umowa zawarta przez BEST I NSFIZ w tym kwartale. Niespełna miesiąc temu fundusz podpisał umowę z Credit Agricole Bank Polska, na podstawie której nabył portfel wierzytelności o łącznej wartości nominalnej blisko 100 mln zł.


– Transakcje te dowodzą, że Grupa BEST może uznać mijający rok za udany. Na koniec 2013 r. łączna wartość portfeli wierzytelności zarządzanych i obsługiwanych na własny rachunek przekroczy 7,4 mld zł – wskazuje Krzysztof Borusowski, prezes BEST. – Od kilku lat obserwujemy dynamiczny rozwój rynku obrotu wierzytelności. Grupa BEST koncentruje się na nabywaniu portfeli wierzytelności bankowych, stanowiących większość tego rynku. Według naszych szacunków, łączna wartość wierzytelności sprzedawanych przez banki w 2013 r. będzie rekordowa, przekraczając wartość z 2012 r. Szacujemy, że w 2013 r. wartość tego segmentu rynku sięgnie około 9,5 mld zł, podczas gdy w 2012 r. wyniosła ona niespełna 9,3 mld zł – dodaje prezes.


Dotychczas fundusze sekurytyzacyjne zarządzane przez BEST TFI (podmiot w 100% zależny od BEST) nabywały co roku ok. 13-14% łącznej wartości wszystkich portfeli sprzedawanych przez polskie banki. W 2013 r. fundusze zarządzane przez BEST TFI nabyły 9 portfeli o łącznej wartości nominalnej ponad 800 mln zł. To mniej niż w poprzednich latach, co związane jest z tym, że – zgodnie z dotychczasową polityką inwestycyjną – Grupa BEST preferuje relatywnie duże portfele wierzytelności, podczas gdy w 2013 r. banki sprzedawały wierzytelności w mniejszych pakietach.


BEST I NSFIZ to jeden z trzech funduszy sekurytyzacyjnych zarządzanych przez BEST TFI. Wynik tego funduszu stanowił ponad 80% pełnego dochodu Grupy BEST za pierwsze trzy kwartały 2013 r. W dużej mierze to efekt wzrostu wartości portfeli wierzytelności posiadanych przez BEST I NSFIZ. – Wzrost ten wynika z dwóch czynników. Z jednej strony poprawiliśmy skuteczność działań windykacyjnych, co przełożyło się na wyższe niż oczekiwane wpływy z windykacji. Z drugiej strony, obniżona została stopa dyskontowa stosowana do wyceny spodziewanych przyszłych przepływów pieniężnych. Obniżka tej stopy, zwanej premią za ryzyko, była możliwa dzięki wyeliminowaniu istotnych ryzyk związanych z przejęciem zarządzania BEST I NSFIZ i jego portfeli wierzytelności (obecnie BEST jest jedynym udziałowcem tego funduszu), jak również z przeprowadzonej inwentaryzacji wierzytelności oraz wdrożenia odpowiedniej strategii ich obsługi – wyjaśnia prezes Krzysztof Borusowski.


Przychody operacyjne Grupy BEST za trzy kwartały 2013 r. wyniosły ponad 104 mln zł, czyli o 113% więcej niż w analogicznym okresie 2012 r. Skonsolidowany zysk netto przypisany akcjonariuszom BEST narastająco za dziewięć miesięcy 2013 r. sięgnął 65,2 mln zł wobec 14,2 mln zł w tym samym okresie 2012 r.


BEST

czwartek, 19 grudnia 2013

Rynek wierzytelności sięgnie ok. 18-19 mld zł w 2014 roku - debata ekspercka


Rynek wierzytelności, który w ostatnich latach rozwija się bardzo dynamicznie, w 2014 roku osiągnie wartość łącznie ok. 18-19 mld zł, a wartość wierzytelności detalicznych wzrośnie do 10-11 mld zł. 



Przyszły rok przyniesie większą podaż portfeli kredytów hipotecznych ze strony banków i konieczność znalezienia przez firmy windykacyjne odpowiedniego balansu pomiędzy ceną, a możliwością skutecznej windykacji zabezpieczonych należności długoterminowych. 

Przyjęte strategie działania uczestników rynku różnią się od siebie ze względu m.in. na skalę działania i możliwości finansowania, jednak ekspansja zagraniczna wydaje się jednym z ważniejszych kierunków rozwoju. Podczas zorganizowanej przez agencję ISBnews eksperckiej debaty, firmy windykacyjne były zgodne co do jednego: zainicjowany proces edukacji klientów - obecnych czy potencjalnych - bezwzględnie wymaga kontynuacji. 

Rynek wierzytelności rozwija się w ostatnich latach bardzo dynamicznie. Pomogły mu zmiany w prawie, które wprowadziły brak konieczności uzyskania zgody dłużnika na przekazanie danych osobowych w przypadku cesji wierzytelności (2005 r.) oraz rozwój rynku finansowego, a w szczególności ustawa z 2004 r. o funduszach inwestycyjnych, która daje możliwość tworzenia funduszy sekurytyzacyjnych - inwestujących w wierzytelności. Ustawa ta otworzyła rynek wierzytelności dla inwestorów finansowych, a tym samym spowodowało napływ kapitału. Rynkowi sprzyjają także innowacje, które przyspieszają i upraszczają procedurę odzyskiwania należności, takie jak choćby instytucja e-sądu, która pozwala kierować pozwy do sądu za pośrednictwem internetu.W końcu, rozwojowi rynku sprzyjają sami dłużnicy - Polacy, którzy z różnych przyczyn nie regulują swoich zobowiązań terminowo. Kwota zaległego zadłużenia Polaków wyniosła 39,03 mld zł na koniec września tego roku, a średnia wartość zadłużenia przypadająca na klienta podwyższonego ryzyka to 17,07 tys. zł, według danych BIG InfoMonitor. Obecnie 6% Polaków nie reguluje swoich zobowiązań w terminie, zaś liczba klientów podwyższonego ryzyka wynosiła 2,287 mln na koniec września 2013 r.Z danych BIG InfoMonitor wynika także, że co ósmy kredyt konsumpcyjny udzielony w 2008 roku nie jest spłacony w terminie, a spośród obecnie udzielanych kredytów - co dwudziesty. "Z badań wynika, że najlepiej spłacane są kredyty hipoteczne w złotych, choć i z walutowymi nie jest najgorzej. Większe kłopoty są ze spłacaniem kredytów gotówkowych, konsumpcyjnych, głównie krótkoterminowych. Średnia kwota zadłużenia to 17 tys. zł. Rekordziści mają jednak znacznie większe, a największy dłużnik to ponad 108 mln zł. Mówimy tylko o zadłużeniu wobec instytucji finansowych czy innych firm - z naszego badania są wyłączone np. podatki czy zobowiązania wobec ZUS" - powiedział podczas debaty prezes BIG InfoMonitor Mariusz Hildebrand. Dodał, że patrząc na rozkład, najczęściej nie spłacają osoby posiadające 3-5 zobowiązań, często kolejne kredyty są brane na spłatę poprzednich. Problemem jest regulowanie zadłużenia z kart kredytowych, bo te spłaca się później. I tak można wpaść w spiralę zadłużenia. "W najbliższym roku oczekiwać można poprawy na rynku. Paradoksalnie bowiem: im lepsza sytuacja gospodarcza, tym łatwiej windykować - nie tracimy pracy, a często zmieniamy ją nawet na lepszą. To zdecydowanie ułatwia negocjowanie, wypracowanie kompromisu" - podkreślił Hildebrand. Według danych Komisji Nadzoru Finansowego (KNF), wartość kredytów ogółem sektora bankowego wyniosła 840,97 mld zł na koniec września 2013 r., w tym wartość kredytów dla przedsiębiorstw sięgnęła 281,26 mld zł, zaś wartość kredytów dla gospodarstw domowych 554,64 mld zł. Wartość kredytów ze stwierdzoną utratą wartości ogółem wzrosła o 0,7% do 71,8 0 mld zł na koniec września br., w tym wartość tych kredytów dla gospodarstw domowych spadła o 1,6% r/r do 39,30 mld zł, zaś wartość kredytów z utratą wartości dla przedsiębiorstw zwiększyła się o 3,6% w skali roku do 32,40 mld zł. 

Polski rynek wierzytelności nieregularnych szacowany jest na 180-280 mld zł. Prognozy Instytutu Badań nad Gospodarką Rynkową (IBnGR) mówią o wzroście wartości rynku obrotu wierzytelnościami do ok. 22 mld zł w przyszłym roku wobec 14,3 mld zł w 2009 roku. Wartość zagrożonych kredytów, według IBnGR, wyniesie 27,3 mld zł dla kredytów konsumpcyjnych i 3,3 mld zł dla kredytów mieszkaniowych w 2014 r. W ocenie firm windykacyjnych, spodziewana przez IBnGR wartość rynku może być zawyżona, bowiem dynamika zmian otoczenia gospodarczego i sytuacji dłużników jest duża. "Oczekujemy, że całość rynku w przyszłym roku, łącznie z windykacją na zlecenie (inkaso) sięgnie 18-19 mld zł. Spodziewamy się, że wzrośnie podaż zarówno wierzytelności korporacyjnych jak i konsumpcyjnych" - powiedziała podczas debaty ISBnews prezes ERIF BIG z grupy Kruk Edyta Szymczak. Sam rynek obrotu wierzytelnościami detalicznymi może osięgnąć wartość 10-11 mld zł, tj. podobnie do tegorocznych poziomów. "Nasza grupa działa wyłącznie na rynku obrotu wierzytelnościami detalicznymi, głównie bankowymi, więc nasze szacunki dotyczące wzrostu tych wierzytelności w 2014 roku to 10-11 mld zł" - powiedział podczas debaty dyrektor ds. inwestycji Presco Group Kamil Czop. Z prognozą tą zgadza się prezes spółki Vindexus Jerzy Kulesza. "Rynek kredytów i co za tym idzie wierzytelności, nadal będzie rósł. Dotyczy to w dużej mierze kredytów hipotecznych, gdzie ludzie podejmują decyzje na 20-30 lat, a nie mają pojęcia, co się w tym czasie zdarzy. I do tego nie wiemy, co na to państwo, bo ono najczęściej stoi po stronie dłużnika" - powiedział podczas debaty Kulesza. W I połowie 2013 r. sprzedano w Polsce pakiety wierzytelności nieregularnych o wartości nominalnej ok. 5,4 mld zł , co oznacza wzrost o ok. 20% w skali roku. Firmy kupiły pakiety wierzytelności na łączną kwotę prawie 0,5 mld zł. Według Noble Securities, wartość rynku zakupów wierzytelności w całym 2013 r. może sięgnąć ok. 1,1 mld zł, przy zakładanym wzroście zakupów w IV kw. związanego z zamykaniem rocznym bilansów firm i banków. 

Firmy windykacyjne spodziewają się, że przyszły rok przyniesie większą podaż na rynku portfeli kredytów hipotecznych. Pierwsze takie portfele trafiły na rynek już w tym roku znajdując nabywców. "Patrząc na przetargi, w których uczestniczymy, widać, że banki będą pozbywać się portfeli. Pojawi się coraz więcej portfeli zabezpieczonych hipoteką, ale na dziś jest to ok. 0,5 mld zł. Jednak nadal nie wiemy, za ile mamy to kupić, bo jesteśmy na bardzo wstępnym etapie regulacji, po każdej ze stron. Pojawia się pytanie o cenę, bo najlepszym rozwiązaniem będzie restrukturyzacja, może częściowe umorzenie" - powiedział Czop. Dodał, że dotychczas banki wystawiały na sprzedaż portfele od 20 mln zł do kilkudziesięciu mln zł, ale ich wartość nominalna będzie rosła w kolejnych latach. Problemem pozostaje brak wypracowanego systemu odzyskiwania należności hipotecznych, jaki funkcjonuje w przypadku wierzytelności niezabezpieczonych. "Nie możemy brać przykładów z zagranicy - różnimy się w kwestii prawa, a także mamy zdrowy system bankowy i nie będzie sytuacji, jak w Hiszpanii, gdzie sprzedaże portfeli szły w miliardy euro. I tam pojawili się inwestorzy finansowi, private equity, którzy mieli środki na zakupy i pomysł na przyszłe odzyskanie. U nas tak dużego poziomu sprzedaży nie będzie, więc musimy działać inaczej" - podkreślił Czop. Kruk deklaruje, że do nabywania portfeli kredytów hipotecznych, podobnie jak wielu uczestników rynku, podchodzi z rezerwą. "Jeśli chodzi o portfele hipoteczne, to podchodzimy wstrzemięźliwie. Na rynku wierzytelności hipotecznych widoczna będzie presja na ceny i będą się wyłaniać ci, którzy dadzą lepszy sposób egzekucji. Nie chodzi przecież o to, by prowadzić eksmisje, ale stawiać na ugodowość. Wydaje się, że ze względu na okoliczności prawne, społeczne itp. to ich cena nie powinna odbiegać od innych" - powiedziała Szymczak. 

Rynek windykacyjny w Polsce jest bardzo zróżnicowany ze względu na wielkość podmiotów operujących na nim, potencjał finansowy, zasięg terytorialny. Nieliczne firmy dysponują zaawansowanym zapleczem technologicznym, w postaci odpowiedniego systemu informatycznego do zarządzania olbrzymią liczbą danych i call centre. Część spółek nie zamierza rozszerzać swojego zasięgu geograficznego, inne szukają źródeł przychodów również za granicą. "Nie zamierzamy wychodzić za granicę, bo to proces skomplikowany i finansochłonny. Bez innych interesów w danym kraju też nie ma to sensu. Chcemy działać na polskim rynku i chcemy szybko, w 2-3 lata, osiągnąć 100 mln zł rocznych przychodów i wtedy myśleć o nowych produktach. Skupimy się więc na tym, co robimy - głównie na telekomunikacyjnych. Tu jednak nie ma miejsca np. na polubowne załatwienie sprawy. Musimy szybko dążyć do tytułu wykonawczego, ponieważ okres przedawnienie to tylko 3 lata" - powiedział prezes Vindeksusa. Z kolei cel grupy Kruk na najbliższy rok i kolejne lata to utrzymanie pozycji lidera w Polsce, wzrost biznesu w Rumunii i otwarcie się na nowe zagraniczne rynki. Spółka liczy też na wzrost w wierzytelnościach korporacyjnych. "Strategia działania pozostaje ugodowa, ale nie zapominamy o postępowaniach sądowych. Chcemy zwiększać dotarcie do dłużników. Mamy obecnie 16 mld zł nabytych wierzytelności i liczymy na zwiększanie operatywności kosztowej, egzekucyjnej" - powiedziała Szymczak. Podkreśliła, że nakłady inwestycyjne Kruka na nowe portfele w Polsce będą podobne jak w tym roku. Główną strategia Presco Group na 2014 r. jest nabywanie wierzytelności na własny rachunek i windykacja ugodowa - jako najszybsza i najbardziej korzystna dla wszystkich forma. Jednak spółka będzie też musiała zabezpieczać się sądownie. "W przyszłym roku będziemy rozwijać naszą spółkę udzielającą pożyczek - Debet Partner i planujemy wejście na rynek rosyjski. To dobry rynek, na poziomie Polski sprzed 5-6 lat, przepisy są już na dość wysokim poziomie, np. wiążące wyroki sądu najwyższego. Nie ma tylko doświadczeń, know-how we współpracy na linii bank - firma windykacyjna - klient. Interesują nas wierzytelności konsumenckie bankowe" - podkreślił Czop. Rozwój internetu pozwolił na rozwój nowych, niestandardowych form i narzędzi windykacji. Platformy wierzytelności pozwalają pojedynczym klientom, zarówno osobom fizycznym, jak i małym i mikro firmom na odzyskiwanie należności na własną rękę części należności. "My zajmujemy się pojedynczym klientem z długiem do 5 tys. zł. Natomiast firmy windykacyjne oczekują pakietów ponad 1000 rekordów o wartości min. miliona złotych. Liczymy jednak na rozwój tej formy windykacji - działamy od pół roku i mamy obecnie 500 klientów. Mamy nadzieję, że ich liczba będzie rosła" - powiedział podczas debaty prezes Executio Inv., właściciela platformy Malydlug.pl Mateusz Jakóbiak. Malydlug.pl to narzędzie dla osób fizycznych oraz małych firm, które chcą zarządzać własnymi wierzytelnościami. Oferuje trzy podstawowe moduły - system zarządzania np. samodzielne generowanie wzorów wezwań do zapłaty, pozwów sądowych. Drugi moduł to współpraca z firmą windykacyjną, która może chcieć kupić wierzytelności. Trzecią formą jest giełda długu, gdzie ktoś inny może zaoferować do sprzedaży dług. 

Wyniki badania przeprowadzonego w listopadzie przez instytut Homo Homini pokazują, że Polacy prezentują "lekkie" podejście do wydawania nieswoich pieniędzy. Jedynie 13,7% ankietowanych powiedziało, że odmowa skredytowania ich planów wydatkowych przez bank skłoniłaby ich do refleksji nad celowością zakupu, zaś 45,6% wprost mówiło o poszukiwaniu alternatywnych źródeł finansowania. O wiedzy ekonomicznej Polaków negatywnie świadczy choćby fakt, że nadal prawie 40% z nich nie wie, że Amber Gold było piramidą finansową, a blisko 15% twierdzi, że był to bank lub firma pożyczkowa. Badanie pokazuje także, że Polacy jako winnych nadmiernego zadłużenia wskazali przede wszystkim samych dłużników, którzy nierozważnie pożyczają pieniądze - tak uważa 41,4%. Jako najczęstszy powód pętli zadłużenia (branie pożyczek na spłatę wcześniejszych innych długów) wskazali ciężką sytuację na rynku pracy i brak stabilnych źródeł dochodów (29,9%). Na kolejnym miejscu znalazł się brak dostatecznej wiedzy finansowej kredytobiorców - 17,2% wskazań. Tylko 10,9% ankietowanych uważa, że kredyty i pożyczki są zbyt łatwo dostępne. Zbyt pochopnie podejmowane decyzje zakupowe można tłumaczyć chęcią "nadrobienia czasu" i skrócenia dystansu do obywateli państw zachodniej Europy. "Kupujemy emocjami, nie ma procesu logicznego celowości zakupu. To tezż kwestia przekazu reklamowego dla klientów" - ocenia mecenas Robert Mikulski z kancelarii Stopczyk&Mikulski. Firmy zauważają już jednak pewne zmiany w zachowaniu klientów. Coraz więcej osób chce się porozumieć i spłacić swoje zadłużenie. Choć są też i tacy, którzy wykorzystują obowiązujące prawo i zadłużają się niemal systemowo.W ocenie prezesa Vindeksusa, Polak - dłużnik jest człowiekiem honorowym, chce spłacać kredyty, ale nie zawsze jest w stanie dotrzymać zobowiązań. "My - firmy windykacyjne dostajemy wierzytelności odsiane, klientów sponiewieranych przez banki i inne instytucje. To utrudnia rozmowy. Ale oprócz pojęcia dłużnik należałoby wprowadzić pojęcie beneficjent dłużny. To ktoś biorący kredyt, kto od razu wie, że go nie spłaci. Zwyczajnie konsumuje, to jego sposób na życie. Wiadomo, że nie spłaci, ale nadal dostaje kolejne pożyczki" - zaznaczył Kulesza. Jak podkreśla Edyta Szymczak, z doświadczeń Kruka wynika, że istnieje duży problem z edukacją finansową młodych Polaków. W bazie ERIF BIG, należącego do grupy Kruk, znajduje się 1,6 mln rekordów, głównie na rynku kredytów konsumpcyjnych. "Zamiast biernie czekać, należy podejmować działania, które to zmienią. W grupie Kruk od trzech lat są prowadzone takie działania - kampanie edukacyjne, reklamowe itp. Widoczne są pierwsze efekty, widzimy np. poprawę spłacalności" - zaznaczyła Szymczak. Dodała, że wspólny mianownik dla wszystkich uczestników rynku to internet oraz znalezienie dobrej drogi dotarcia do dłużników poprzez dopasowane formy kontaktu - bardziej przyjazne i indywidualne. W przypadku dużych firm proces ten jest jednak utrudniony ze względu na skalą działania. Z badania przeprowadzonego przez PRESCO pn. "Wydatki kontrolowane" wynika, że ci spośród dłużników, którzy mieli kontakt z firmą ok. 30%, mówi, że zawsze warto działać polubownie. A wśród tych, co nie mieli nigdy kontaktu z nią - tylko 1/4. "Droga polubowna jest zawsze najlepsza i najbardziej efektywna. To eliminuje konieczność wejścia na drogę sądową, obniża koszty dla każdej ze stron. Jednak według klientów najlepszym sposobem na uniknięcie spłat zadłużenia jest ignorowanie kontaktu, nieodbieranie korespondencji. Gra na czas, licząc, że w ostatecznej instancji, czyli w sądzie będzie dobrze" - podkreślił Czop.  Firmy windykacyjne wskazują, że w swojej działalności nie napotykają na wyraźne bariery legislacyjne, jednak liczą na zmiany w prawie, szczególnie w kwestii przedawnienia. Obecnie brakuje także skutecznych narzędzi do zweryfikowania danych adresowych czy PESEL-u dłużnika."Dla nas istotny jest adres zamieszkania, a nie zameldowania. Nie mamy jak dostarczyć wezwania, informacji o naszych oczekiwaniach czy propozycjach. To czasem doprowadza aż do strat, bo jak nie znajdziemy dłużnika to w sądzie zostajemy obciążani kosztami procesu" - podkreśla Kulesza.Z kolei Mariusz Hildebrand wskazuje, że pomimo możliwości weryfikowania numeru PESEL, nie ma fizycznej możliwości sprawdzenia tego numeru, ponieważ nie istnieje centralny rejestr w formie elektronicznej. A droga pisemna oznacza 30 dni na odpowiedź plus czas na dotarcie korespondencji. Jak podkreśla mecenas Mikulski, problem doręczeń dotyczy nie tylko sektora indywidualnego, ale także przedsiębiorstw. "Możliwości zmian w przepisach są - np. w przypadku przedsiębiorców - adres z KRS jest właściwym i dostarczenie tam pisma jest rozumiane jako skuteczne. Państwo, niestety, staje po stronie dłużnika, traktując go jako pokrzywdzonego, którego wszyscy nękają. Przepisy powinny być bardziej elastyczne, pozwalające wierzycielowi dotrzeć do dłużnika i umożliwić jego zweryfikowanie" - uważa Mikulski.Dodaje, że przykładem może być system CEPIK, gdzie można zidentyfikować pojazd unikający np. OC. Jednak w przypadku dłużników, problem jest bardziej delikatny i społeczny, więc trudniejszy do realizacji, podkreśla.

/ISBnews

Dłużna jesień życia



Źle oszacowali swoje finansowe możliwości, czy dali się namówić rodzinie na kredyt a może obniżyła im się stopa życiowa? Rośnie liczba emerytów, którzy za długi trafiają do Krajowego Rejestru Długów Biura Informacji Gospodarczej SA. Wśród notowanych w KRD dłużników-emerytów 69% stanowią ci pomiędzy 60 a 70 rokiem życia.  Na liście zadłużonych prym wiodą starsze panie.

Coraz częściej ludzie w podeszłym wieku padają ofiarami swoich rodzin, które namawiają ich do zaciągnięcia kredytu, by potem nie spłacać zobowiązań wziętych na babcię czy dziadka. Emeryci zbyt łatwo też poddają się reklamom banków, które zachęcają do wzięcia kolejnych kredytów. Seniorzy rzadko są w stanie ocenić też czy warunki, które proponuje instytucja finansowa są dla nich korzystne, dlatego często bez zastanowienia podpisują umowy. Niestety w wielu przypadkach jest to cyrograf, z którym zostają sami, ich nazwiska pojawiają się w bazie danych o dłużnikach, a do drzwi puka komornik. Kolejny krok to zajęcie części emerytury.
Prawdziwym rekordzistą w niechlubnych statystykach zadłużenia jest emeryt z Małopolski. 81-letni mężczyzna zadłużył się na ponad 3 miliony złotych. Zmienia się też struktura wiekowa dłużników. Zmniejsza się odsetek najmłodszych, do 25 roku życia a zwiększa się grupa najstarszych, liczących więcej niż 65 lat. Na początku 2011 roku młodzi dłużnicy stanowili 12,2 proc. a powyżej 65 roku 2,88 proc. W październiku 2013 roku było to odpowiednio 10,41 proc. i 3,84 proc.

Zadłużenie osób starszych to głównie efekt zobowiązań wobec firm windykacyjnych, na liście wierzycieli na drugim miejscu są instytucje finansowe, potem telefonia, czynsze i opłaty oraz komunikacja i opłaty za telewizję kablową.

- Niestety wielu emerytów zamiast negocjować warunki spłaty już zaciągniętych pożyczek, bierze kolejne kredyty na pokrycie wcześniejszych zobowiązań, często na coraz mniej korzystnych zasadach. W efekcie pieniądze szybko się kończą, a pożyczkodawcy domagają się zwrotu należności. I tak pożyczone na tydzień kilkaset złotych może doprowadzić do zajęcia przez komornika części emerytury - ostrzega Adam Łącki prezes Zarządu KRD. Warto też pamiętać, że bank upomni się o pieniądze nawet po śmierci dłużnika. Jeśli spadkobiercy w ustawowym czasie nie odrzucą spadku będą musieli spłacać długi dziadka lub babci z własnego majątku.

Na mapie zadłużenia emerytów – najgorzej sytuacja wygląda w województwie śląskim (15,99%),  zagłębiem dłużników jest też województwo mazowieckie ( 13,31 %),  na trzecim miejscu znajduje się Dolny Śląsk (10,52%).

Raport należności polskich przedsiebiorstw

W październiku 2013 r., po raz drugi z rzędu bardzo znacząco wzrosła wartość Indeksu Należności Przedsiębiorstw (INP), wskaźnika syntetycznego pokazującego koniunkturę w obszarze należności polskich firm. Wartość INP wzrosła do 88,6 punktu, osiągając najwyższy poziom od 2009 roku, kiedy to rozpoczęto monitorowanie portfela należności polskich firm.

Zaskakującym jest, że wzrost wskaźnika z bardzo niskiego poziomu – 82,2 punktu – do bardzo wysokiego poziomu – 88,6 punktu – dokonał się na przestrzeni zaledwie dwóch kwartałów. Wskazuje to na bardzo dynamiczne zmiany zachodzące w polskiej gospodarce w ostatnim okresie. W obecnych warunkach, polskim przedsiębiorstwom zdecydowanie łatwiej prowadzi się działalność niż jeszcze parę miesięcy
temu.

Można przypuszczać, że tak pozytywne nastroje będą odbijać się w zyskach przedsiębiorstw, a także będą sprzyjać zwiększeniu aktywności inwestycyjnej. Przyspieszenie inwestycji najprawdopodobniej pozwoli gospodarce wrócić na ścieżkę szybkiego wzrostu i w nadchodzącym roku (2014 r.) zbliżyć się do poziomu obserwowanego w okresie 2010-2011.

/ Krajowy Rejestr Długów 

Mity na temat windykacji


Z danych Krajowego Rejestru Długów wynika, że co czwarte polskie przedsiębiorstwo korzysta z usług firm windykacyjnych, a 80,3 proc. przedsiębiorców woli odzyskiwać należności samodzielnie. Polskie firmy wydają na windykację około 7 proc. wszystkich kosztów w przedsiębiorstwie. Są to koszty osobowe i operacyjne, tzn. wynikające z utraty przychodów lub opóźnień w płatnościach oraz związane z zaangażowaniem pracowników w odzyskiwanie należności.
 
1. Samodzielne odzyskiwanie długów jest najkorzystniejsze, bo pozwala zachować dobre relacje z kontrahentami. 
 
Według badania ,,Polskie spojrzenie na windykację" przeprowadzonego na zlecenie Krajowego Rejestru Długów Biura Informacji Gospodarczej  przedsiębiorstwa, które nie korzystają z usług firm windykacyjnych, nie robią tego, by nie popsuć sobie relacji z klientem (27,4 proc.) i uchodzić za ,,trudnego" w kontaktach biznesowych (19,9 proc.).
Skutek takich działań jest odwrotny do zamierzonego. Samodzielne odzyskiwanie należności może być długie, pracochłonne i mało skuteczne, ponieważ wielu dłużników nie traktuje poważnie wewnętrznego działu windykacji w firmie. Ponadto zazwyczaj działa on pod presją działu handlowego, który nadal współpracuje z dłużnikiem. Jeśli wierzyciel zrezygnuje z dochodzenia należności dla świętego spokoju, dłużnik może uwierzyć, że tak będzie zawsze i będzie grał na przeczekanie także przy następnej okazji.
Kiedy natomiast pojawia się zewnętrzny windykator, zostaje uruchomiona określona procedura. Należności ściąga firma niezaangażowana w interesy w dłużnikiem. Według firmy windykacyjnej w takiej sytuacji dłużnik jest bardziej skłonny do współpracy.

2. Koszty windykacji są za wysokie, nie opłaca się jej zlecać. 
 
19,7 proc. respondentów, pytanych przez Krajowy Rejestr Długów, uważa, że windykacja prowadzona przez zewnętrzną firmę jest za droga. Większość badanych unika jej zlecania głównie z obawy przed kosztami.
Obowiązująca od 28 kwietnia br. ustawa o terminach zapłaty w transakcjach handlowych przenosi koszty windykacji na dłużnika. Dla wszystkich transakcji zawartych po 27 kwietnia 2013 r., wierzyciel może żądać od dłużnika zapłaty należności i odsetek, a także wynagrodzenia firmy windykacyjnej. Czyli samodzielne odzyskiwanie długów przestaje się opłacać. Wcześniej przedsiębiorca, który chciał odzyskać pieniądze, ponosił koszty dochodzenia należności na każdym etapie postępowania.

3. Windykacja prowadzona przez wyspecjalizowaną firmę jest zbyt skomplikowana. 
 
8,8 proc. przedsiębiorców ankietowanych przez KRD zniechęcają do współpracy z firmami windykacyjnymi skomplikowane działania - są one przede wszystkim skuteczne - stosuje się kontakt telefoniczny, korespondencję tradycyjną, kontakt mailowy i windykację w terenie. 

/ money.pl 

 

czwartek, 12 grudnia 2013

Kolejna subskrypcja Secus Premium Selection - rynek wierzytelności dostepny już od 10 tys. zł

Do 20 grudnia 2013 r. trwa kolejna subskrypcja produktu Secus Premium Selection oferowanego na podstawie Ogólnych Warunków Ubezpieczenia na życie z Ubezpieczeniowym Funduszem Kapitałowym Secus Premium Selection, pozwalającego na dokonywanie inwestycji poprzez fundusz inwestycyjny zamknięty m.in. w portfele wierzytelności masowych. Nowy produkt jest dostępny dla każdego i pozwala obniżyć minimalną kwotę inwestycji do 10 000 złotych. 

Płynność oraz czas trwania inwestycji są podstawowym zapytaniem z jakim inwestorzy spotykają się na co dzień, podejmując swoje decyzje inwestycyjne. Oferta rynku kapitałowego pozwala nam cieszyć się rozmaitymi rozwiązaniami w tym zakresie, wyniki inwestycyjne, wysokie stopy zwrotu z inwestycji kuszą. Niejednokrotnie podejmujemy decyzje inwestycyjne kierując się emocjami, których na rynku kapitałowym nie brakuje. Sam rynek kapitałowy po recesji jest jeszcze mało przewidywalny zwłaszcza dla klientów, którzy nie chcą lokować swoich środków na długo. Coraz częściej spotykamy się z funduszami inwestycyjnymi zamkniętymi proponowanymi w ofercie prywatnej, które emitują certyfikaty inwestycyjne będące papierami wartościowymi. 

W odróżnieniu od funduszy otwartych, nie są dostępne dla każdego klienta, barierą wejścia jest tu ustawowe 40 000 EURO. Certyfikaty możemy nabywać w określonych terminach tzw. dniach emisyjnych. Czas trwania inwestycji jest ściśle określony, co oznacza, że jej spieniężenie może być trudne w przypadku chęci wcześniejszego wyjścia. Oczywiście zawsze istnieje teoretyczna możliwość odsprzedaży certyfikatów inwestycyjnych niepublicznych innym inwestorom na tzw. rynku wtórnym, który inwestor musi sam wykreować, poszukując samodzielnie lub przy pomocy domów maklerskich chętnych na odkupienie papierów wartościowych. Jeżeli certyfikaty inwestycyjne są notowane, można to robić poprzez GPW. Zarówno obrót na GPW jak i poszukiwanie klientów przez domy maklerskie czy też samodzielnie, nie jest łatwe. Płynność, z pozoru duża, bardzo często przeradza się w okres nerwowego oczekiwania. Ważne jest zatem zwracanie uwagi nie tylko na potencjał możliwych zysków do osiągnięcia, ale również na płynność naszej inwestycji i podejście do dywersyfikacji. Jeżeli nasze oszczędności to równowartość 40 000 EURO, powinniśmy się mocno zastanowić nad naszą inwestycją. Łatwo możemy ulec magii zysków. Rozczarowanie w przypadku niemożliwości wypłaty z funduszu naszych środków w momencie nagłej potrzeby może być mocno deprymujące. 

Obecnie na rynku zaczynają się pojawiać perełki wśród FIZ-ów, dające miesięczną możliwość wyjścia z inwestycji. Ciekawym rozwiązaniem jest fundusz inwestujący w wierzytelności masowe Secus NS FIZ InSecura, którego wyniki nie są skorelowane z rynkiem kapitałowym. Fundusz ten daje uczestnikom płynność miesięczną – inwestor może się wycofać ze swojej inwestycji w każdym momencie, bez utraty dochodów i opłat dodatkowych. Żądanie wykupu certyfikatów inwestycyjnych funduszu uczestnik składa w siedzibie towarzystwa najpóźniej w trzecim dniu roboczym miesiąca, w którym przypada Dzień Wykupu, a ten przypada raz na miesiąc. Jest to również dzień wyceny funduszu. Secus NS FIZ InSecura jest przygotowany na ewentualne wyjścia klientów z inwestycji. Nie tylko zapisami statutowymi. Również ze względu na wprowadzenie go do oferty produktowej TUnŻ na Życie Europa S.A. jako nowatorskiego produktu oferowanego na podstawie Ogólnych Warunków Ubezpieczenia na życie z Ubezpieczeniowym Funduszem Kapitałowym „Secus Premium Selection” dającym możliwość inwestycji klientom już od 10 000 PLN. Tym samym wierzytelności masowe stały się dostępne niemalże dla każdego inwestora, który chce budować z rozmysłem i rozwagą swój portfel inwestycyjny. 

Fundusz przynosi stałe, przewidywalne i ponadprzeciętne wyniki inwestycyjne, za którymi stoi Kancelaria Corpus Iuris, serwiser i zarządzający portfelami wierzytelności dla Secus NS FIZ InSecura od 2012 r. Na rynku jest wiele rozwiązań i możliwości inwestycji w wierzytelności masowe. Wszystkie one dają zadowalające stopy zwrotu, natomiast nie dają płynności i możliwości wyjścia z funduszu w dowolnym momencie. Secus Asset Management S.A. jako pierwszy daje dwa ciekawe i płynne rozwiązania. Zarówno dla chcących nabywać bezpośrednio fundusze inwestycyjne zamknięte jak i dla tych którzy poprzez Secus Premium Selection chcą korzystać z możliwości jakie daje im rynek wierzytelności masowych, korzystając z zalet płynących z ubezpieczenia i mniejszych wpłat.

czwartek, 5 grudnia 2013

Perspective w Open Life



Ubezpieczyciel wprowadza do oferty Perspective – nowe ubezpieczenie indywidualne na życie i dożycie z ubezpieczeniowym funduszem kapitałowym opartym na funduszu inwestycyjnym zamkniętym  wierzytelności detalicznych.

Perspective bazując na prężnie rozwijającym się rynku wierzytelności detalicznych jest produktem ze składką jednorazową, w którym co najmniej 90% środków UFK lokowane jest w certyfikaty inwestycyjne emitowane przez Open Finance Wierzytelności Detalicznych NS FIZ. Certyfikaty te emitowane są w celu zgromadzenia środków na nabycie wierzytelności lub praw do świadczeń z tytułu wierzytelności. Wierzytelności mogą być sprzedawane w postaci portfeli nieobsługiwanych kredytów, pożyczek czy należności przez takie podmioty jak banki, operatorzy telekomunikacyjni czy przedsiębiorstwa użyteczności publicznej. Open Finance Wierzytelności Detalicznych NS FIZ nabywając pakiety wierzytelności poniżej ich wartości nominalnej, ogranicza tym samym ryzyko niewypłacalności tych portfeli.

Okres ubezpieczenia trwa do rocznicy polisy przypadającej w roku kalendarzowym, w którym ubezpieczony ukończy 85. rok życia. Istotną zaletą produktu jest możliwość dokonywania częściowych wypłat wartości wykupu w trakcie trwania okresu ubezpieczenia, a w przypadku wypowiedzenia umowy ubezpieczenia po upływie 3 lat, wypłacana jest całość wartości rachunku udziałów.

Perspective przeznaczony jest dla klientów zdecydowanych na zainwestowanie swoich środków w okresie długoterminowym, nie krótszym niż 3 lata, oraz oczekujących atrakcyjnych stóp zwrotu przy akceptacji ryzyka związanego z charakterem aktywów, w które inwestuje FIZ.

Produkt dostępny jest w placówkach Getin Noble Banku ze składką już od 10 000 zł.